Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Są one wykorzystywane w celu zapewnienia poprawnego działania serwisu. W każdej chwili możesz dokonać zmiany ustawień dot. przechowywania plików cookies w Twojej przeglądarce. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie plików cookies na Twoim komputerze.
Największą wadą egzemplarza, który otrzymaliśmy do testów, był wyświetlacz TN, nadający się raczej do laptopa za 2 tys. zł niż takiego za 7 tys., bo tyle trzeba wyłożyć na Predatora. Producent zapewnia jednak, że takie ekrany otrzymały tylko jednostki przedprodukcyjne, przeznaczone do testów, a wszystkie, które trafią do sklepów, będą wyposażone w wyświetlacze IPS. Nie braliśmy więc pod uwagę jakości ekranu w ostatecznej ocenie laptopa, ale gdy tylko Predator 15 pojawi się w sprzedaży w Polsce, sprawdzimy, czy zapewnienia Acera są zgodne z rzeczywistością.
Procesor Core i7-6700HQ oraz karta graficzna GeForce GTX 980M osiągają w G9-591 świetne wyniki, które mogą zawstydzić większość 17-calowych laptopów do gier, teoretycznie lepiej przygotowanych do skutecznego chłodzenia tak wydajnych podzespołów. Laptop Acera radzi sobie z tym zadaniem znakomicie. Co prawda pozwala procesorowi mocno się rozgrzać, ale jednocześnie utrzymuje komfortowe temperatury obudowy. Dodajmy, że część zasług należy przypisać modułowi FrostCore, który nieco poprawia skuteczność chłodzenia.
Piętnastocalowy Predator ma jeszcze jedną przewagę nad konkurencją. Chociaż właściwie powinniśmy sformułować to zdanie inaczej: 15-calowy Acer Predator nie ma konkurencji. Trudno przecież nazwać tak odpowiadający mu model Alienware'a, który w wersji z 16 GB pamięci kosztuje niemal 9300 zł (dla przypomnienia: zakup Predatora z taką ilością RAM-u wiąże się z wydatkiem „zaledwie” 6650 zł). Również konstrukcje Dream Machines i Hyperbooka, oparte na kadłubkach Clevo, są od Acera znacznie droższe. Osoby poszukujące 15-calowego laptopa z GeForce'em GTX-em 980M w najlepszej cenie są więc skazane na propozycję Acera. Na szczęście trudno taki wyrok uznać za karę... :)